„Hopeless” Colleen Hoover

Beznadziejny. Czy tym samym tytułem można określić odczucia po przeczytaniu książki Colleen Hoover „Hopeless”? Zdecydowanie NIE. Jest to książka, która potrafi niezwykle zmylić. Autorka ze zwykłej opowieści o popularnej tematyce tworzy coś naprawdę zaskakującego.
Będąc w księgarni sama z siebie raczej nie skusiłabym się sięgnąć po nią. Książka raczej nie przynależy do gatunku, który zwykłam czytać. Moja pierwsza myśl? Zwykła obyczajówka. Jednak kilka razy natrafiłam na pozytywne opinie internautów i postanowiłam się skusić i przekonać.
Zanim zajęłam się lekturą książka zawędrowała na półkę do kolejki. Przed sobą miała poważnego rywala – trylogię Niezgodnej. Mimo to, co jakiś czas zerkałam na okładkę i intrygujący tytuł. Książka o miłości nastolatków, tatuaż „beznadziejny” oraz brak tłumaczenia tytułu na język polski. Jak to powiązać? Nikt przy zdrowych zmysłach nie tatuuje sobie czegoś takiego. A więc może gra słów? Hope - nadzieja. Natomiast dalsza część? Less? Kim może być owa tajemnicza postać?

Pierwszą połowę książki troszkę „męczyłam”. Historia nie wiele różniąca się od schematu. On – Dean Holder zakochuje się w Sky od pierwszego wyjrzenia. Oboje są podmiotami plotek: On, dupek który spuścił łomot gejowi, za co trafił na rok do poprawczaka, Ona – puszczalska lalunia. Jednak życie na językach innych licealistów nie odgrywa tutaj specjalnej roli. Sky i Dean nie są tymi ludźmi, za jakich uchodzą. Są dość zwyczajnymi nastolatkami, którzy zaczynają ze sobą kręcić, a jemu po czasie - za przeproszeniem - odwala. NUDY. Mimo to nie potrafię zostawić nawet niezbyt ciekawej książki w połowie. W końcu opinie na okładce obiecywały tak wiele:

„[…] Książka dla odważnych, którzy nie boją się trudnych tematów." - Marzena Rogalska, dziennikarka

„[…] Wciągająca książka, pełna nastoletniej miłości, humoru, ale dotykająca także poważnych tematów." - Eliza Wydrych-Strzelecka, „Fashionelka", blogerka

A więc gdzie ta tragedia i trudności? A no właśnie w połowie książki w końcu zaczyna się coś dziać (I to tak na poważnie). W tym momencie zaczęłam w głębi duszy przepraszać autorkę, że posądzałam ją o kolejne nudne obyczajowe romansidło z liceum.
U Sky, głównej bohaterki budzą się wspomnienia z dzieciństwa pod wpływem pewnych okoliczności i powiązania szczegółów z okresu poznania Deana Holdera.
Okazuje się, że łączy ich znacznie więcej, a mianowicie wspólna przeszłość. Dean staje się oparciem dla Sky, której całe życie przewraca się do góry nogami. Bezpieczny świat, jaki stworzyła dla niej przyszywana matka, Karen staje się czystym kłamstwem. Sky nie jest Sky, cała jej przeszłość jest mistyfikacją, a Dean zna jej prawdziwą tożsamość, o której ona sama do tej pory nie miała pojęcia. Mimo to dziewczyna pokłada w nim całe swoje zaufanie i poddaje się jego opiece. Wspierana przez ukochanego chłopaka zyskuje siłę, by zmierzyć się z własną przeszłością – rozprawić się z demonami oraz przebaczyć zarówno sobie jak i bliskiej osobie.
Collen Hoover podjęła temat, który mrozi krew w żyłach. W życiu codziennym takie tragedie mają miejsce, jednak często pozostają przemilczane. Autorka mówi o tym łamiąc tabu milczenia i pozostawia czytelnika z głębokimi refleksjami. 
Mimo to, autorka zadbała o to, by czytelnik nie był przygnębiony i obdarzyła Sky dość specyficznym poczuciem humoru, co bardzo przypadło mi do gustu. Żart jakim jest wymienianie się - dla nie zorientowanych - zwykłymi złośliwościami między przyjaciółmi i chłopakiem przypomniał mi wiele podobnych pogaduszek z moimi znajomymi. Tak więc był to krok w stronę „zaprzyjaźnienia się” ze Sky.
Książka, a raczej historia Sky jest odzwierciedleniem prawdziwego życia:

„Jedną z rzeczy, za które kocham książki, jest to, że dzieli się w nich ludzkie losy na rozdziały. To niesamowite, ponieważ nie można tego zrobić w prawdziwym życiu. Nie możesz skończyć rozdziału, potem opuścić wydarzenie, którego nie chcesz przeżywać, i otworzyć na rozdziale, który lepiej pasuje do twojego nastroju. Życia nie można podzielić na rozdziały, tylko co najwyżej na minuty. Wydarzenia z twojego życia są zaklęte w kolejnych minutach. Nie ma tu pustych kartek ani końców rozdziałów. Niezależnie od tego, co się dzieje, życie toczy się dalej, czy ci się to podoba, czy nie, i nigdy nie możesz pozwolić sobie na to, żeby się zatrzymać i po prostu złapać oddech.”

Nie ma tutaj typowych rozdziałów. Kolejne odstępy stanowią jakby formę pamiętnika – zapis dnia, godzin. Historia wciąga na tyle, że nie pozwala się oderwać i mijają kolejne godziny w świecie Sky i w naszym. Odłożenie książki i przerwanie czytania wydaje się rzeczą niesamowicie ciężką, bo chce się jak najszybciej dowiedzieć, co wydarzy się dalej i jak ta dwójka młodych ludzi poradzi sobie z piętrzącymi się, przynoszącymi kolejne fale cierpienia wydarzeniami.

A Ty jakie wakacyjne "czytadło" polecasz? ;)

1 komentarz :

  1. Twoja recenzja zaciekawiła mnie na tyle, że chyba moim wakacyjnym czytadłem będzie właśnie ta książka :)

    OdpowiedzUsuń

Uciekam w słowa © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka